...tak bardzo bym chciał, aby było
niedziela, 29 grudnia 2024
460
czwartek, 5 grudnia 2024
459
poniedziałek, 25 listopada 2024
458
środa, 20 listopada 2024
457
wtorek, 12 listopada 2024
456
wtorek, 15 października 2024
455
podwiewa mi koszulę
i pieści delikatnie
po włosach na brzuchu.
Stoję na samotnym wzgórzu,
wypatrując kolejnych dni i ulgi
od ciężaru codzienności.
pod skrzydła zamiast pod brzuch
i polecieć do krainy wilgoci
by tam beztrosko nagi
skulić się na kamieniu
oblanym gorącym
źródłem, jak wspomnienie
pierwszej miłości.
potęgę dotyku i czułości.
poniedziałek, 14 października 2024
454
środa, 18 września 2024
453
sobota, 7 września 2024
452
Czy musi być zawsze ten finał? Czy nie warto się bezwładnie poddać fali...
poniedziałek, 19 sierpnia 2024
451
wtorek, 13 sierpnia 2024
450
Z tworzeniem poezji jest jak ze sraczką, przychodzi zawsze w najmniej odpowiedniej chwili. Wymusza całkowitą zmianę planów i powoduje nieustanny ból brzucha. Zwłaszcza wtedy, jak układasz coś bardzo osobistego, do czego potrzeba jest wyrwać i rozmazać na papierze swoje wnętrzności…
Poezja jest również jak prostytutka, po godzinie przerywa i wychodzi. A ty z tym wszystkim, co nabrzmiałe i pełne nie możesz skończyć. Bo każde zdanie, po wyjściu z pokoju dziwki, jest już niekompletne i nie umiesz w rym, rytm ani metafory. Rozpada się wszystko, jak domek z kart - zostajesz całkiem sam. I bez hajsu!
Poezja jest jak sex-apka dla gejów. Po długiej i gorącej konwersacji, w której obiecujecie sobie, zrobić nawzajem najskrytsze i najbardziej intymne rzeczy - dostajesz w najgorszym przypadku niezapowiedzianego bloka... Ale najstraszniej jest wtedy, kiedy wymarzony i niedoszły kochanek, bezwzględnie i bezwarunkowo milczy. I zawsze w twojej głowie, to twoja wina, że zostałeś porzucony - nieudaczniku spierdolony!
niedziela, 28 lipca 2024
449
wtorek, 9 lipca 2024
448
piątek, 21 czerwca 2024
447
wtorek, 18 czerwca 2024
446
Przychodzisz mi do głowy nocą, jak natrętny owad
co nam nie daje spać, nienawidzę cię i jednocześnie
chciałbym topić się, w Twoim pocie.
Jesteś snem czy jawą? Sam nie wiem dlaczego śpię na skrawku łóżka.
Obok jakieś ciało, obcy ma zapach i przyjemny dotyk.
I wtula się coraz mocniej w wilgoć prześcieradła,
mokrego od naszych splecionych ciał. Czuję to na skórze,
jak wszystko wokół drży, a moje wystraszone serce
wreszcie zwalnia i nie muszę już się o nic bać.
wtorek, 21 maja 2024
445
piątek, 17 maja 2024
444
Chodź na spacer wczesnym porankiem
będzie całkiem magicznie i wspaniale
a jeśli dobrze pójdzie nie spotkamy ani człowieka
tylko poranne koty idące do łózek
i ptaki zaczynające szczebiot
i wiesz nie musimy wcale rozmawiać
tylko słuchać śpiącego miasta
niech śpi jeszcze chwilę
niech będzie szczęśliwe i spokojne jeszcze chwilę
może tylko zabłąkany autobus przetnie nasz szlak
lub pierwsze psy zbudzą się by szczekać
to wszystko bez znaczenia
to kwestia przeznaczenia
miasto szybko nas zgarnie
magia nagle zniknie
rutyna codzienności wzywa
wracajmy do domu pierwszym tramwajem
byliśmy na spacerze czy to był tylko sen?
sobota, 6 kwietnia 2024
443
piątek, 5 kwietnia 2024
442
poniedziałek, 25 marca 2024
441
czwartek, 29 lutego 2024
440
Szukam słów, nic nie jest oczywiste. Szum, szum. Czwarte czytanie, po drugim czytaniu, autodestrukcja, automat zepsuty. Szum ciągły szum. Podawanie wina, podawanie chleba, lekka kolka w zranionym boku.
Pamiątka o tym, że się było na serio. Że kamienna płyta nie będzie zakrywać, kogoś kto był tylko na niby. Szum, szum! Podnosi się i opada, ślimak respiratora.
Jeszcze oddechy przechodzą z ust do płuc i z powrotem, jeszcze mózg nieprzytomnego ciała - śni i fantazjuje. Może w chwili twojej rozpaczy - śni mu się wielka orgia i spazmy orgazmu? A ty płaczesz głupi - złap go za rękę i pomyśl, aby miał bajkowy finał. Szum ustaje...
niedziela, 25 lutego 2024
439
poniedziałek, 19 lutego 2024
438
Zostawiłem sobie kilka wpisów brudnych. Aby mieć czym łatać, kiedy będę całkowicie wypłowiały. Szkoda, że nie robiłem tego mając z dziesięć lat mniej.
Ale wtedy bałem się poruszać tematów trudnych. Chciałem iść tylko do gwiazd, z moją niską samooceną, z moimi fobiami, z nienawiścią wobec własnego fizis.
A teraz już od lat, trwa we mnie natchnienia kryzys! Już poszedłem na łatwiznę, na biało, bez rytmu! Nawet bez tematu i bez przesłania... Taka miernota!
Teraz tylko szybko skończyć, na noc iść, spać, wstać, zjeść, wydalić, pójść umrzeć z nudów, wrócić, głodowa stawka, bezsensowne życie - ale kogoś mam, kocham, nie płacę kredytu za dotyk...
To chyba wystarczy, to nie jest już nic, nie namiastka, nie musi się rymować. Wystarczy, że jest z kim nocować w jednym wyrze, w jednej norze. I jest kogo gryźć i za czym skomleć. Ogonem merdać.
Dlatego nie będę już zostawiał wpisów brudnych. Bo mam chwilkę spokoju, stabilizacja, która jest jaka jest - lepsza nie będzie. Jaśniejszych gwiazd już nie zdobędę...