sobota, 30 listopada 2019

365


Znów próbuję poskładać słowa, niczym rażony udarem. Chciałbym móc przemówić, chciałbym zacząć znów widzieć, i wiedzieć rzeczy w ten naiwnie głupi sposób jak przed laty. By coś poczuć! Żyjemy dla ułamków chwil zachwytu, nad otaczającym nas wielkim globem. Ale potem wszystko staje się tak rutynowo nieznośne, powtarzalne, oczywiste, przewidywalne – że gdzieś wytraca to w nas naszą dziecięcą wrażliwość. Zamieniamy się w wyrabiaczy norm i statystyk, a kolejne wiosny i lata – nie mają zapachu, kolejne szczyty które zdobywamy w podróży – nic nie znaczą. Nie bez przyczyny Camus pytał o sens istnienia – jeśli nic nas nie porusza – to prawdopodobnie już nas nie ma…