piątek, 17 grudnia 2021

389

Nawet nie wiesz jak bardzo, chciałbym powiedzieć coś sensownego. Ale już chyba nie potrafię, paraliżuje mnie strach, spowija mnie smog i stoję ukryty pośród własnych koszmarów. Nic się nie składa, nic nie jest proste, nie ma odpowiedzi, rozwiązania niczego nie rozwiązują. I miłość nie jest już słodka jak dawniej. I czuję śnieg, który umiera na mojej rozpalonej twarzy i widzę jak uciekam od wszelkich zdarzeń do dziury, w której może będę się bał trochę mniej? I nie chcę dotyku, jestem w obcym ciele i nie wiem czyje to mięso i tłuszcz i krew. I chyba nie moje tętni serce, nie klaszczą moje ręce – nie wiem, kim jestem – kiedy patrzę w lustro… Bez sensu nagle wszystko… Tak pusto!