piątek, 26 stycznia 2024

436

Ja przeszły dokonany
to wymarzony ja!
Z kliszy wspomnień 
ten ze zdjęć blondyn.
Ten co się chował by
zobaczyć Ciebie.
Co nogi na krzyż składał
by nie urazić boga.
Ów co koszulki wąchał
by poczuć Twój zapach.
I patrzył Ci w oczy głęboko
chcąc odbić się w ich blasku.  

Ten zrozpaczony smarkacz,
który chciał Abyś go brał.
A jednocześnie tylko,
tak łatwego grał pod Ciebie. 
Udawał Abyś był, aby
mógł spijać z ust Twoich.
Każde słowo, oto ono,
bogu niech będą dzięki
za słowa tej piosenki.
Dokonany przeszły ja,
ten wymarzony ja,
przeminął jak wiatr...   
 

środa, 10 stycznia 2024

435

Było i zgasło. 
Za mgłę wpadło 
mgławicy niebieskiej. 
Za zaślepienie i niewiedzę. 
Pulsuje mi tętnica, 
mam udar! To zapomnienie. 
Jedno słowo, potem zdanie, 
takie małe, choć nie boskie, 
stwarzanie. A zamiast tego, 
tłumaczę się ze swojej słabości. 
Skrywając nadzieję, że skuszę 
Cię, ułudą mojej błyskotliwości. 
Nie? 
Znów nie wyszło, 
żywioły nie opanowane? 
Znów jak od zarania - 
wszystko jest przejebane! 
I tak w kółko...
iskry krzeszę uczuć do Ciebie!
Pot na skroni i suche usta,
w sercu pustka a w trzewiach
gra mi rozpusta!       

środa, 3 stycznia 2024

434

Druga w nocy, dudni styczniowy deszcz. Oglądam lajfa, naprutego kolesia. Siedzi w Berlinie sam, na dobrej dzielnicy, siedmiu widzów, jego cały świat. Alkohol leje się strumieniem, na wizji znika dżony. Widzowie czekają na skandal, jak głodne sępy na porę karmienia. Za kawałek nagości, są gotowi sprzedać duszę! Za potłuczone butelki, za zapłon firanki od papierosa, za krzyk sąsiadki z balkonu obok, gotowi są wysłać dziesiątki bezwartościowych serduszek. Chłopak jak gwiazda filmowa, odpowiada na coraz bardziej żenujące pytania. Transmisje zrywają się raz za razem. Każda kolejna krótsza, każda coraz bardziej smutna. Nowe czasy, nie mają w sobie już nic, z romantyzmu minionych. Trzecia w nocy, czyżby zaczął wreszcie padać śnieg?