Zostawiłem sobie kilka wpisów brudnych. Aby mieć czym łatać, kiedy będę całkowicie wypłowiały. Szkoda, że nie robiłem tego mając z dziesięć lat mniej.
Ale wtedy bałem się poruszać tematów trudnych. Chciałem iść tylko do gwiazd, z moją niską samooceną, z moimi fobiami, z nienawiścią wobec własnego fizis.
A teraz już od lat, trwa we mnie natchnienia kryzys! Już poszedłem na łatwiznę, na biało, bez rytmu! Nawet bez tematu i bez przesłania... Taka miernota!
Teraz tylko szybko skończyć, na noc iść, spać, wstać, zjeść, wydalić, pójść umrzeć z nudów, wrócić, głodowa stawka, bezsensowne życie - ale kogoś mam, kocham, nie płacę kredytu za dotyk...
To chyba wystarczy, to nie jest już nic, nie namiastka, nie musi się rymować. Wystarczy, że jest z kim nocować w jednym wyrze, w jednej norze. I jest kogo gryźć i za czym skomleć. Ogonem merdać.
Dlatego nie będę już zostawiał wpisów brudnych. Bo mam chwilkę spokoju, stabilizacja, która jest jaka jest - lepsza nie będzie. Jaśniejszych gwiazd już nie zdobędę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz