wtorek, 31 grudnia 2019

366


O czym myślę? O pustyni która mnie otacza. O przeszłości która była dobra. O przyszłości na którą nie mam odwagi. O teraźniejszości w której siedzę bez pomysłów – jak flak bez treści. Kiedyś mogłem wszystko. Dziś nie umiem usiąść – bo słowa tak szybko uciekają, jak pamięć z głowy chorego na alzheimera. Chciałbym tyle powiedzieć – spinam ciało, twarz w grymasie wygięta i nic. Coś zarosło, coś wygasło, coś wymarło, coś się wytarło… Coś mnie przebiło w połowie, nie potrafię i pustkę mam w głowie!   

sobota, 30 listopada 2019

365


Znów próbuję poskładać słowa, niczym rażony udarem. Chciałbym móc przemówić, chciałbym zacząć znów widzieć, i wiedzieć rzeczy w ten naiwnie głupi sposób jak przed laty. By coś poczuć! Żyjemy dla ułamków chwil zachwytu, nad otaczającym nas wielkim globem. Ale potem wszystko staje się tak rutynowo nieznośne, powtarzalne, oczywiste, przewidywalne – że gdzieś wytraca to w nas naszą dziecięcą wrażliwość. Zamieniamy się w wyrabiaczy norm i statystyk, a kolejne wiosny i lata – nie mają zapachu, kolejne szczyty które zdobywamy w podróży – nic nie znaczą. Nie bez przyczyny Camus pytał o sens istnienia – jeśli nic nas nie porusza – to prawdopodobnie już nas nie ma…       

czwartek, 31 października 2019

364

W czasie mojego niedoczasu, wspominam kumpla z ogólniaka, który zdradza żonę z młodą kochanką i zdobywa szczyty Kaukazu. Starym, złapanym na stopa Kamazem, przemierza jednolity step. Pustkowie nieskończone gdzieś spod granicy Ruskiej z Gruzją przez Elistę po Wołgograd. Tysiące nowych, zbytecznych nazw geograficznych i setki kilometrów monotonii – którymi można spokojnie by opasać całą Polskę. Ale to za mało, abym odzyskał spokój ducha, wenę, lub liryczne okruszki – stoję nieczule pusty, na stole – jak dzban…  


środa, 18 września 2019

363

Pamiętam wilgoć Japonii. O każdej porze byłem mokry. Rano i wieczorem topiłem się w toni, własnego potu pełnego soli. Moje grube, wilgotne, polskie ciało - pływało - pośród wilgotnych ciał Japonii.

Kładłem się spać pośród wilgoci i budziłem się mokry, jak ryby cięte na plastry, na targu Tsukiji, wyjęte brutalnie z morskiej toni. Zdawało się jakby, całą noc zalewały mnie fale gorącego tsunami. Bezlitosna siła, jednostronna namiętność, która zdawała się nie mieć końca.

Poranny prysznic, zmywał sól z mego ciała - by nowe pokłady, mogły wydobywać się ze mnie po chwili. Jakbym przy największym upale, obłożył się w kilka grubych koców. Takie były dni w wilgotnej Japonii - w której nie marzyłem o zapachu wiosny, (nawet jeśli tam taki istnieje), tylko o tym by nigdy więcej, nie wracać do suchego domu...   

sobota, 31 sierpnia 2019

362


Gdzieś ucieka – migoczące słońce… Karmazynowy blask, odbija się od ciężkiego, trującego powietrza jak mawiają lokalsi, zaciągając się dymem papierosowym. Głębokie Mazowsze i głębokie jezioro i wysoka ziemia – podobno był tu jakiś rycerski gród a teraz został współczesny smród. Mieszkańców jakoś mało i czuć napięcie na nieoświetlonych schodach – pod stopami trzaska szkło – idziemy na pewny wpierdol – w dół do rzeki, do rzeki, do rzeki. A gdzieś tam hen za lasem – hity ze starej płyty: chciałbym być sobą wreszcie. A jak już będę to mnie ukrzyżują i nie wrócę do zatrutego miasta, aby ze skarpy skąpanej w słońcu – marzyć o tym, że gdybym był ptakiem – to srałbym na wszystkich z góry i nigdy więcej nie zawitał w te strony… 

sobota, 20 lipca 2019

361


Płyną pięknie po fali moje galeasy, w mroku przełamują pył moje piniasy. Wyglądam przez kulisty bulaj na powierzchnię srebrnego oceanu. Za chwilę dotkniemy marzeń. Jeszcze tylko okrycie – silne promieniowanie, może zabić nas tu skrycie. I schodzimy podziwiać ten nowy odległy brzeg – za chwilę wzejdzie ziemia – będzie magicznie! To błękit zapierający dech…

sobota, 29 czerwca 2019

360


Nie wiesz nawet jak bardzo chciałbym mieć moc słów i dar, aby otulić cię nadzieją. A jest tylko piach. Nieskończony strach – choć uśmiecham się do naiwnie migoczących gwiazd. Bezsilny.

Kiedyś byłem wściekły, gdy babcie mówiły o mnie „cukiereczek”. Cukiereczku to, cukiereczku tamto – co za baby – myślałem. Dziś już zrozumiałem swoje błędy, głupie nerwy – kiedy sam czasem dostaję szansę wyłowić cukiereczka na tym brudnym morzu rozczarowań – którego fale zalewają mi nozdrza, za chwilę będę na dnie…

Nie wiesz nawet jak bardzo… ale tu gdzie jestem – pozostało mi milczeć...

sobota, 1 czerwca 2019

359


Obudziłem się dziś bez twarzy. Nie pierwszy raz zresztą. Na ulicach ludzie też jacyś niewyraźni. Nie możemy sobie spojrzeć w oczy. Jestem już przyzwyczajony, zasłoniłem lustro. Trzeba iść do pracy, do bzdur i powtarzalnych obowiązków. Odwrócić wzrok kiedy biją, ogłuchnąć kiedy krzyczą, zamilknąć kiedy jakimś cudem zrodzi się iskra myśli lub jakiekolwiek własne słowo…    

sobota, 27 kwietnia 2019

358

Dziwne uczucie. Życie po życiu. Tony śmieci w głowie. Miliony straconych godzin. Druga szansa jest w zasięgu ręki. Daję sobie ten przywilej by zacząć od zera - choć zero się nigdy nie powtórzy. Za dużo mam bagaży, by można się było mamić tym, że gdziekolwiek udało mi się powrócić. Jestem gdzieś dalej. Tylko gdzie?