środa, 16 grudnia 2020

376

Jutro trzeba iść do pracy. Ale jest jeszcze dziś. Serce lodówki bije miarowym rytmem, co trzy godziny. Na jej ścianach, skrzą w ćmiącym blasku, odległego światła, wspomnienia z minionych lat. Wspomnienia z wysp magicznych. I z miejsc majestatycznych. Za oknem, bez żadnego przepierzenia, promieniuje blask nocy. Promyki ciemności, zmieszane z hipnotyzującym, pomarańczowym światłem latarni, zdają się zatrzymywać czas. Jak za dawnych lat, znów mam wiarę, że jeśli tu zostanę i nie pójdę spać - ta noc będzie już wiecznie trwać. Już nie trzeba będzie iść do pracy, bo nie będzie jutra. Czasem lepiej żeby go nie było. Czasem dziś jest najlepszym, co mogło się nam przydarzyć...