wtorek, 23 lutego 2021

378

Odkryłem, że już nie ma. Wiem, że już nie będzie. Ani gwaru ani ciszy po burzy. Na zawsze pojechałaś. Widziałem jak znosili Twój wózek. A na nim Twoje ciało. W lekkiej konwulsji. Przeszyte bólem. Śpiące i czuwające. 

Jak u ptaka co potrafi spać w locie. Tak Ty czuwałaś, wiedząc co nadchodzi. Jak całe życie - przynajmniej ze mną. Zawsze czuwanie nawet w ostatnich chwilach. Kiedy przy zimowych katarach. Parzyłaś herbatki z miodem. Dla swoich młodych. Starych koni. Z imbirem. Z cytryną. Ostatnia posługa przed wieczną zimą.

Tak to pamiętam. A pamięć lubi kłamać. Tylko ten smak i troska. Gdzieś w głębi zostanie. To była Twoja ostatnia prosta. A myślałem, że jeszcze będziemy mieli zakręty. Gwary i burze. Że wystrzelą pioruny. Zawieją zamiecie. Że wreszcie znowu przyjdzie spokój... 

Przyszła pustka!