sobota, 6 kwietnia 2024

443

Roztrzaskane szkło. Kropelki pepsi z wódką. Klapek. 
Oraz ty! W locie zatrzymani. Księżyc żółci ci tak mocno 
twarz. Oczy jakby zdziwione, widzą wystraszone 
wróble, co podrywają się do lotu z powodu 
dźwięku, uderzenia twojego ciała o barierkę balkonu.

Dżdżownice pracowite, po wieczornym dżdżu, nie zdają 
sobie sprawy, co za chwilkę się tu wydarzy. A ty 
w niebieskim zwidzie tak wolniutko spadasz w dół.
Tylko milisekundy, dzielą cię od wolności, od końca bólu istnienia, 
od wiecznej misji kosmicznej do czarnych gwiazd.

Stałem tam dziś, pod twoim oknem jak Romeo i płakałem.
Szukałem śladów, szkła i kropelek zgubionych w trakcie lotu.
Nie zachował się nawet klapek. Tylko dżdżownice pracowicie,
gryzły ziemię, którą złośliwie żeś im ubił, po deszczu...    
       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz