środa, 19 sierpnia 2020

372

Ślimaki pełzają. W letnie dni skwaru. Po Twoim kamieniu. 
Ani kropli wody. Z deszczu czy rosy. Nie dostaje rozgrzana płyta. 
Złudnie gorąca. Zimna skrycie jak zima. Dlatego ochoczo pełzają. 
Na wyścigi. Po kamiennym skrócie. Między jedną a drugą kępą. 
Traw i zieleni. Może z moich oczu. Popłynie kropla. 
Kiedy tak stoję. Nad Twoją skałą. Tylko ślimaki dziś mnie ciekawią. 
Jak mały chłopiec – tak dziś się czuję. Który je zbierał. W słoiku na oknie. 
Znów jestem wtedy. W moim pokoju. Ty stoisz za mną. 
Z tą Swoją miną!  

niedziela, 2 sierpnia 2020

371


Wszystko się kończy – mówią. Nic nie trwa wiecznie – śpiewają. Przychodzi ostatni dzień. Ostatni koncert. Ostatni obiad. Ostatni pocałunek. Ostatni banalny uśmiech. Ostatnia kropelka zimnej wódki z colą, zostaje wypita z taniego szkła. Ostatni haust powietrza, opuszcza płuca. Respirator przestaje działać. A ty rozdeptujesz, rozsypane po przyprószonym piaskiem chodniku, czerwone wiśnie. Których sok, niby krew, przykleja się do twoich podeszew. Przez ułamek chwili – idziesz zostawiając krwawy ślad. Lecz i on w końcu znika – ostatni ślad – jak pamięć, która po tobie przeminie…