poniedziałek, 31 maja 2021

382

Wraca do pustych ścian, nie sam. Zawsze jest w domu on plus koty, z nim. Pije złoty napój z aluminium, pali w oknie kuchni papierosy, ponad koronami drzew. Dusi wątróbkę na cebuli. Nie sypia w nocy, nie kocha się nocą i w ogóle nie. Zawsze jest w domu z nim. 

Mijają się jak cienie. Żyją w odmiennym trybie. Bez zaufania, które kruszy się z każdą godziną. Trwanie gasi każdy żar. Każde ciepło musi zamienić się chłód. Przestronna wanna z hydromasażem, nie pamięta w sobie dwóch ciał, może za wyjątkiem kotów – szalejących, kiedy pusty dom – przez chwilę wietrzy się z gęstego ciężaru. 

Szkoda, że nie umieramy jak białe karły, lub wygasłe olbrzymy – nie zostaje po nas żadna supernowa, ani kosmiczny pył...    

środa, 26 maja 2021

381

W którym momencie to nas pożera? 

Kiedy znikają marzenia? Kiedy wszystko 

staje się rutynowym banałem? Kiedy, 

codzienność staje się czarną mazią, 

powtarzalnych czynności, a dziecięce uskrzydlenie, 

pragnienia, niewinne pożądania, 

godziny spędzone razem w lesie, 

zadziorne klapsy w tyłek, spojrzenia, 

głupawe heheszki i pozowanie do telefonu,

że niby się całujemy – przestaje mieć znaczenie? 

A świat, który był do podbicia i przepicia – podbija nas 

i ściera w proch. 

W której to jest chwili – zatrzymaj, i przewiń mi to 

od początku… (Tylko). Nie mów że się nie da!