Pod kołdrą jest pusto między nami. Już uciekłeś
z rana na skrzydłach świata. Nie lubię tej pustki,
braku ciebie pomiędzy. Ale mąka się się już rozlała,
tumanem kurzu przykryła nasze twarze. Teraz
w ciąg dnia w słońcu i pod chmurką. Rozpoznamy
siebie w każdym zakamarku miasta – kiedy będziemy
niby beznamiętnie snuli się do domu. I wcale
bez uśmiechu zjemy obiad. Nawet bez emocji
obejrzymy serial. Nawet bez Netflix & Chill
doczekamy dnia tego końca. Umyjemy zęby
i uszy i nos. Któryś rozłoży łóżko… wywietrzy pokój,
zaprosi sen. W tej miękkiej przestrzeni znów
nie będzie pustych miejsc. Ja obok i obok wy...