niedziela, 29 czerwca 2025

468

Pod kołdrą jest pusto między nami. Już uciekłeś

z rana na skrzydłach świata. Nie lubię tej pustki,

braku ciebie pomiędzy. Ale mąka się się już rozlała,

tumanem kurzu przykryła nasze twarze. Teraz

w ciąg dnia w słońcu i pod chmurką. Rozpoznamy

siebie w każdym zakamarku miasta – kiedy będziemy

niby beznamiętnie snuli się do domu. I wcale

bez uśmiechu zjemy obiad. Nawet bez emocji

obejrzymy serial. Nawet bez Netflix & Chill

doczekamy dnia tego końca. Umyjemy zęby

i uszy i nos. Któryś rozłoży łóżko… wywietrzy pokój,

zaprosi sen. W tej miękkiej przestrzeni znów

nie będzie pustych miejsc. Ja obok i obok wy...

niedziela, 8 czerwca 2025

467


"Miło patrzeć, jak coś na zawsze znika za rogiem
Szansa przechodzi bokiem
Słabszy ciągnę los

Jak to świetnie, kiedy się nic już nie da wyjaśnić
Utknie się w przepaści
Jak chcesz, to dzwoń"







Media:
W kilometrach

sobota, 31 maja 2025

466

Teraz żyję nocą. Teraz chowam w snach. 

Wszystkie moje marzenia i jestem przekonany 

że stałem się własnym ojcem - wszystko uważam za bzdury. 

Coraz bardziej przerażony że on i ja to ta sama osoba,

coraz bardziej chcę nie być! 

poniedziałek, 28 kwietnia 2025

465

I znowu ta cisza, 
rozpiera brzmieniem, 
tych wszystkich co ból 
swój pominęli milczeniem.

I znowu ta pustka, 
w garnku gra echem, 
to nienapisanych strof 
i rymów głodne spojrzenie.
 
I znowu ten ja! 
Kim jest ten ja? 
Na czasu linie 
skaczę i ginę! 

I tak dookoła, 
karmiąc hedonizm, 
zapętlam ciągle tą 
linę o szyję. 

I tak się staram, 
i walczę codziennie, 
odmierzam życia oddechy sumiennie, 
kolejne spusty i za grzechy odpusty. 

I wracam potem z pracy, 
noc zarywam w klubie. 
Tam chodzą żądze, choć nimi rządzę, 
a whisky i wódka opróżnia mi portfel, 
a potem wracam na kacu do domu... 

I siadam tu przed Tobą... 

Biała pusta przestrzeń, 
ze wstydu za mnie, 
już na czerwono jesteś spaloną...  

piątek, 21 marca 2025

464

Co się liczy, 

co nie liczy... 

Zawsze twój uśmiech, 

jest opoką mych snów. 

To się liczy, 

że mogę poczuć 

twój zapach. 

Nie jesteś snem. 

Jesteś obok. 

Jak krzesło 

i kot ale 

skrywasz coś więcej,

choć nie pozwalasz mi 

upaść i mruczysz 

bez powodu,

jest w tobie jedno 

serce. 

Które zgrywa 

się z moim sercem 

i choć nie gramy 

tej samej melodii, 

to kakofonia 

dźwięków. 

To jest jakby 

jedno - nierówne 

choć idealnie 

piękne...      .      

piątek, 28 lutego 2025

463

Mam jeszcze kilka wpisów brudnych,

jak stare samochody sprowadzone zza granicy. 

Złomy. Stoją i gniją, 

korozja je zjada i nie mają w sobie nic - 

jak produkty z krótkim terminem ważności 

ale nie można ich przecenić. 

Słowa nie tracą tak szybko wartości 

jak zepsuty twarożek. A ja wciąż i od nowa 

chce opowiadać nowe rzeczy - zamiast 

bazować na łatwiźnie. Jeszcze się tli ten pęd do życia...

Dogasa.     

niedziela, 26 stycznia 2025

462

Już się prawie roztopił bałwan za oknem 
- a nie widać jeszcze tej wiosny.
Jaka szkoda, że nie ma czasu się tym 
nacieszyć.

Leżę od trzech dni z gorączką nie pocąc ani kropli 
- spuchłem jak ciasto drożdżowe.
W te święta nie było na stole żadnych ciast,
bywały zawsze za dawnych lat.

Czuję że jestem prawdziwym bogaczem 
- znalazłem w kieszeni 1802 jeny. 
A jeszcze 36 tajwańskich dolarów brzęczy 
- w torbie od wspomnień.

W niej trzymam całe życie. 
Bardziej wspomnienia trzymają mnie! 

 

piątek, 24 stycznia 2025

461

Odnalazłem miłość do miast bezkresnych.
Są one bezgwiezdne i głośne,
horda zjawisk cielesnych.
Są jak szept, są jak wrzawa,
są gorące, są bezduszne,
są otwarte i zamknięte,
są więzieniem,
są jak Eden.

Ich ulice pełne zgiełku,
ludzi wypranych ze snów
niewczesnych pośród
miliona budynków,
architektury mającej tylko
koszmarów nowoczesnych
natłok.

Byłem tam wraz
z rojem wylewających się
z metra w szczycie,
rojem os lub dzikich pszczół.

Odnalazłem się w tym mieście,
bez trudu wdychając jego pył i wilgoć,
patrząc jak wplata się w góry
i jak ich zielone zbocza schodzą w dół
do arterii przybierających 
coraz większą moc,
wraz z kolejnym 
zachodzącym słońcem.