Znów
próbuję poskładać słowa, niczym rażony udarem. Chciałbym móc przemówić,
chciałbym zacząć znów widzieć, i wiedzieć rzeczy w ten naiwnie głupi sposób jak
przed laty. By coś poczuć! Żyjemy dla ułamków chwil zachwytu, nad otaczającym
nas wielkim globem. Ale potem wszystko staje się tak rutynowo nieznośne,
powtarzalne, oczywiste, przewidywalne – że gdzieś wytraca to w nas naszą dziecięcą
wrażliwość. Zamieniamy się w wyrabiaczy norm i statystyk, a kolejne wiosny i
lata – nie mają zapachu, kolejne szczyty które zdobywamy w podróży – nic nie
znaczą. Nie bez przyczyny Camus pytał o sens istnienia – jeśli nic nas nie
porusza – to prawdopodobnie już nas nie ma…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz