Nie wiesz nawet jak bardzo chciałbym
mieć moc słów i dar, aby otulić cię nadzieją. A jest tylko piach. Nieskończony
strach – choć uśmiecham się do naiwnie migoczących gwiazd. Bezsilny.
Kiedyś byłem wściekły, gdy babcie
mówiły o mnie „cukiereczek”. Cukiereczku to, cukiereczku tamto – co za baby – myślałem.
Dziś już zrozumiałem swoje błędy, głupie nerwy – kiedy sam czasem dostaję szansę wyłowić
cukiereczka na tym brudnym morzu rozczarowań – którego fale zalewają mi
nozdrza, za chwilę będę na dnie…
Nie wiesz nawet jak bardzo… ale
tu gdzie jestem – pozostało mi milczeć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz