Chciałem napisać pierwsze słowo. Utknęło gdzieś między rozumem lub sercem a ręką. Potem nadleciała uporczywa mucha, był bardzo gorący, gwieździsty wieczór. Wirowała nad moją głową mieszanka złudzeń i zwidów. Wszystkie słowa wyparowały. Spocony, siedziałem tak jeszcze kilka godzin. Spoglądałem wzwyż licząc, że dostanę znów - ziarenko piasku przebłysku... Nic nie było mi dane.
Ładnie to napisałeś. Kochany jesteś.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń