W którym momencie to nas pożera?
Kiedy znikają marzenia? Kiedy wszystko
staje się rutynowym banałem? Kiedy,
codzienność staje się czarną mazią,
powtarzalnych czynności, a dziecięce uskrzydlenie,
pragnienia, niewinne pożądania,
godziny spędzone razem w lesie,
zadziorne klapsy w tyłek, spojrzenia,
głupawe heheszki i pozowanie do telefonu,
że niby się całujemy – przestaje mieć znaczenie?
A świat, który był do podbicia i przepicia – podbija nas
i ściera w proch.
W której to jest chwili – zatrzymaj, i przewiń mi to
od początku… (Tylko). Nie mów że się nie da!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz