Wraca do pustych ścian, nie sam. Zawsze jest w domu on plus koty, z nim. Pije złoty napój z aluminium, pali w oknie kuchni papierosy, ponad koronami drzew. Dusi wątróbkę na cebuli. Nie sypia w nocy, nie kocha się nocą i w ogóle nie. Zawsze jest w domu z nim.
Mijają się jak cienie. Żyją w odmiennym trybie. Bez zaufania, które kruszy się z każdą godziną. Trwanie gasi każdy żar. Każde ciepło musi zamienić się chłód. Przestronna wanna z hydromasażem, nie pamięta w sobie dwóch ciał, może za wyjątkiem kotów – szalejących, kiedy pusty dom – przez chwilę wietrzy się z gęstego ciężaru.
Szkoda, że nie umieramy jak białe karły, lub wygasłe olbrzymy – nie zostaje po nas żadna supernowa, ani kosmiczny pył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz