A co jeśli nie ma dna? I jesteś pyłkiem w bezmiarze bezmiaru? I
jeśli trzeba spaść? To spadasz bez końca. Nie ma już znaczenia, czy w strugach
deszczu, czy w promieniach słońca.
Ale to trwanie. To nie spadanie. Nawet nie lecenie. Bo musi być wzgląd na coś - jakieś obok, jakieś pod, jakieś nad, żeby było jakieś: z, koło, ku, od... A te deszcze i słońca. Mam nordyckie podejście do sprawy - trzeba się odpowiednio odziać. I wtedy to nie ma żadnego znaczenia... Ja bym proponował takie lekkie naprzód, z pochyłościami, a nie jakieś mroczne piony,jak- nie przymierzając - szyb windy, od razu już takie stanowcze góra dół, piekło - niebo...
Czasem jest się w miejscu. W emocjach, w pracy, w relacjach międzyludzkich itd. A bycie, tkwienie bez szansy na rozwój oznacza powolny regres, wietrzenie, ...
Ale to trwanie. To nie spadanie. Nawet nie lecenie. Bo musi być wzgląd na coś - jakieś obok, jakieś pod, jakieś nad, żeby było jakieś: z, koło, ku, od...
OdpowiedzUsuńA te deszcze i słońca. Mam nordyckie podejście do sprawy - trzeba się odpowiednio odziać. I wtedy to nie ma żadnego znaczenia...
Ja bym proponował takie lekkie naprzód, z pochyłościami, a nie jakieś mroczne piony,jak- nie przymierzając - szyb windy, od razu już takie stanowcze góra dół, piekło - niebo...
Czasem jest się w miejscu. W emocjach, w pracy, w relacjach międzyludzkich itd. A bycie, tkwienie bez szansy na rozwój oznacza powolny regres, wietrzenie, ...
Usuń