Kręcimy się w tropikalne noce,
po mieście w ukropie.
Błyskają światła nocnych klubów.
Głosy rozbawionego tłumu,
który łapie odrobinki chłodu
z dmuchawy przy wejściu.
To punkt zaczepienia rozmowy,
każdy wygłodniały tej bryzy
z maszyny - uchyla lekko koszulkę
by na mokrym ciele poczuć liźnięcie chłodu.
Wtedy kupujesz piwo,
kosmopolityczna gromada cię obsiada.
Każdy dla każdego jest egzotycznym
zjawiskiem - padają krańce świata,
z których jakimś przypadkiem - dotarli
ci wszyscy ludzie, aż tu! W tym tropikalnym
ukropie nocy, w błyskach świateł narożnych dyskotek,
wszystkie twarze zdają się świecić - w uniesieniu chwili.
Oczy nie błądzą - nie czują wstydu,
który tak łatwo chowa się za dumą,
są spokojne i zdecydowane tego
co chcą zobaczyć!
Kogo chcą widzieć, kogo chcą
doświadczyć tej spoconej nocy.
Podoba mi się...
OdpowiedzUsuń:) ja mam zawsze mieszane uczucia - zawsze mi brak warsztatu...
Usuń