poniedziałek, 22 września 2025

472

pod słońcem pod jego brakiem

pod księżycem pod jego cieniem 

stoisz na drodze całkiem okrakiem

pod zimnych gwiazd milczeniem

chciałbym cię pocałować, dotknąć 

stoję po drugiej stronie drogi 

nie mam odwagi by drgnąć 

przy gwiazd spojrzeniu pełnym trwogi  


tak znów mi nie wyszło masz rację

liryka umarła i duszę mam pustą

pod płaszczem dobrych intencji 

skrywam piekło pożądania 

nie mam potrzeby kochania


pod gwiazdą pod jutrzenki blaskiem

pod brzaskiem pod jego ostrym światłem

stoję na tafli i przed osuwiskiem

pod ciężarem czasu który właśnie

wyznaczył moją finalną godzinę  

  


niedziela, 7 września 2025

471

Idę sam...
Matka nie żyje
ojca nigdy nie było.
Pada uporczywy deszcz.
Babka umarła
byłem bezradny.
Tak bardzo leje
dziadka nie znałem.
Młody kochanek odchodzi! 
Zawsze jest się samemu.
Przy kasie w markecie
w lesie, w kinie, zawsze...
Jak na pustyni 
na której wyje wicher.
Biją pioruny
arka Noego 
zaraz uniesie się. 
Na ocenie 
z wypłakanych łez.
A ja myślałem całe życie
głupi! 
Że to był
deszcz!  

środa, 13 sierpnia 2025

470

w galerii handlowej, 
wszyscy w pośpiechu, 
usiadłem na szybki obiad, 
u Hindusa i myślę. 
Zanim podadzą chlebki 
i serek i napój, przychodzą mi 
do głowy wszyscy moi 
zmarli. 

Zawsze się bałem zmarłych, 
a teraz siedzą dookoła z uśmiechem 
na twarzy, a obok wszyscy pędzą, 
wydają kasę, są objuczeni jak wielbłądy 
torbami, zjadają zabójcze gofry. A zmarli 
siedzą z uśmiechem na twarzy, 
znów mam rodzinę w całości.
 
Wszystko odżywa, dawne zawiści, 
spojrzenia mściwe, są też uśmiechy, 
jest chichot dzieci, wracają dawne 
miłości. 

I mam to - bingo, 
wszystko jest jasne, 
wszystko banalnie proste, 
wokół są zmarli 
wszyscy, których odprowadzałem 
i ci z opowieści już zmarłych. 
Oto przychodzą, oto siadają, 
i otaczają mnie bytem byłych żyć. 

Oni są martwi - sam będę martwy, 
to już nie długo, już na mnie czeka, 
trumna i wieko. Już na mnie 
czekają moi zmarli...

czwartek, 31 lipca 2025

469

w ten zimny czerwiec, lipiec 
w ten podły sierpień, wrzesień 
nie mogę patrzeć na świat 
nie mam ochoty na chwile uniesień

zasłaniam zasłonki w południe 
chcę spać, w pokoju już mrok
za oknem leje, na świcie wojna
ogarnia mnie tylko lęk i szok

chciałbym w coś wierzyć, kochać
mieć ideały, być komuś za wzór
nic nie potrafię, no może szlochać
bo zamiast kości, kryje się we mnie

sterta piór... 

niedziela, 29 czerwca 2025

468

Pod kołdrą jest pusto między nami. Już uciekłeś

z rana na skrzydłach świata. Nie lubię tej pustki,

braku ciebie pomiędzy. Ale mąka się się już rozlała,

tumanem kurzu przykryła nasze twarze. Teraz

w ciąg dnia w słońcu i pod chmurką. Rozpoznamy

siebie w każdym zakamarku miasta – kiedy będziemy

niby beznamiętnie snuli się do domu. I wcale

bez uśmiechu zjemy obiad. Nawet bez emocji

obejrzymy serial. Nawet bez Netflix & Chill

doczekamy dnia tego końca. Umyjemy zęby

i uszy i nos. Któryś rozłoży łóżko… wywietrzy pokój,

zaprosi sen. W tej miękkiej przestrzeni znów

nie będzie pustych miejsc. Ja obok i obok wy...

niedziela, 8 czerwca 2025

467


"Miło patrzeć, jak coś na zawsze znika za rogiem
Szansa przechodzi bokiem
Słabszy ciągnę los

Jak to świetnie, kiedy się nic już nie da wyjaśnić
Utknie się w przepaści
Jak chcesz, to dzwoń"







Media:
W kilometrach

sobota, 31 maja 2025

466

Teraz żyję nocą. Teraz chowam w snach. 

Wszystkie moje marzenia i jestem przekonany 

że stałem się własnym ojcem - wszystko uważam za bzdury. 

Coraz bardziej przerażony że on i ja to ta sama osoba,

coraz bardziej chcę nie być!