poniedziałek, 19 sierpnia 2024

451

dla ciebie była to farsa
dlatego poleciałeś na marsa
ale już cię nie boli nie kłuje
od kilku chwil świat nie atakuje

znałem cię może minutę 
a teraz jesteś już trupem
ale zachowam ciebie w pamięci 
jak wszystkich co zostali święci 

dałeś mi wolność i zrozumienie
nabrało sensu moje istnienie 
polałeś, nakarmiłeś i dałeś dach
a teraz odszedłeś i znów wyje strach...

Ten mały żarcik dla mojego A.S. (1952-2024) człowieka, dzięki któremu się stałem sobą... I zostałem zrozumiany i wysłuchany, nie oceniany, nie szykanowany, i polubiłem The Rolling Stones i u którego spędziłem pierwsze noce z I'. U którego w kiblu całowałem się namiętnie z I' po raz pierwszy. A przed I' przyprowadziłem pierwszą miłość mojego życia... Ten dom był azylem ten człowiek jego opoką! 
 

wtorek, 13 sierpnia 2024

450

Z tworzeniem poezji jest jak ze sraczką, przychodzi zawsze w najmniej odpowiedniej chwili. Wymusza całkowitą zmianę planów i powoduje nieustanny ból brzucha. Zwłaszcza wtedy, jak układasz coś bardzo osobistego, do czego potrzeba jest wyrwać i rozmazać na papierze swoje wnętrzności… 

Poezja jest również jak prostytutka, po godzinie przerywa i wychodzi. A ty z tym wszystkim, co nabrzmiałe i pełne nie możesz skończyć. Bo każde zdanie, po wyjściu z pokoju dziwki, jest już niekompletne i nie umiesz w rym, rytm ani metafory. Rozpada się wszystko, jak domek z kart - zostajesz całkiem sam. I bez hajsu! 

Poezja jest jak sex-apka dla gejów. Po długiej i gorącej konwersacji, w której obiecujecie sobie, zrobić nawzajem najskrytsze i najbardziej intymne rzeczy - dostajesz w najgorszym przypadku niezapowiedzianego bloka... Ale najstraszniej jest wtedy, kiedy wymarzony i niedoszły kochanek, bezwzględnie i bezwarunkowo milczy. I zawsze w twojej głowie, to twoja wina, że zostałeś porzucony - nieudaczniku spierdolony!