podwiewa mi koszulę
i pieści delikatnie
po włosach na brzuchu.
Stoję na samotnym wzgórzu,
wypatrując kolejnych dni i ulgi
od ciężaru codzienności.
Chciałbym złapać ten wiatr
pod skrzydła zamiast pod brzuch
i polecieć do krainy wilgoci
by tam beztrosko nagi
skulić się na kamieniu
oblanym gorącym
źródłem, jak wspomnienie
pierwszej miłości.
pod skrzydła zamiast pod brzuch
i polecieć do krainy wilgoci
by tam beztrosko nagi
skulić się na kamieniu
oblanym gorącym
źródłem, jak wspomnienie
pierwszej miłości.
By znów odkrywać niewinnie
potęgę dotyku i czułości.
potęgę dotyku i czułości.