bo tam jakby część zostawiam siebie.
Jakbym się rozerwał, chciałbym być tu i tam naraz.
Teraz. A nie mogę. Żetony całkowicie wyczerpane.
Stoję z rzeczywistością nagi twarzą w twarz...
Nie lubię porzucać marzeń,
bo tak często, mnie to dopada już od pierwszego
spojrzenia, że umieram z tęsknoty z powodu świadomości
końca, całej przygody. I chciałbym już wracać do domu
od razu, aby ulżyć sobie w bólu. Bo im więcej zobaczę i poczuję -
tym nieuchronny koniec, będzie bardziej dotkliwy...